Gdańskie Lwy z Ratusza

Gdańskie Lwy z Ratusza

Gdańsk, ul. Długa 46/47, pomorskie

Herb Gdańska to dwa lwy trzymające tarczę, na której w czerwonym polu widnieją dwa białe krzyże i złota korona. Lwy są zwykle zwrócone w stronę tarczy lub patrzą na oglądających herb ludzi. Wyjątek stanowi portal Ratusza Głównego Miasta, na którym oba lwy herbowe patrzą w jedną stronę. Tłumaczono to świadomym zamysłem lub błędem rzeźbiarza, ale w legendzie znaleziono następujące wyjaśnienie:

Pracujący przy portalu Ratusza Portal gdańskiego ratuszaGdańskiego Daniel Eggert zaprosił na podest swojego najlepszego czeladnika i zapytał:
- Przyjrzyj się temu herbowi i powiedz, jak go oceniasz?
- Jest wspaniały. Znam kształt herbu miasta, ale nie bardzo rozumiem jego sens.
- No to słuchaj! Godłem naszego miasta są dwa równoramienne białe krzyże w czerwonym polu, jeden nad drugim. Symbolizują naszą wiarę. Nad nimi widzisz złotą koronę, którą trzy wieki temu dodał król Kazimierz Jagiellończyk. Nadałem tarczy kształt owalny i otoczyłem ją astragalem, to znaczy powtarzającymi się rytmicznie grupami perełek przedzielonych odcinkami wałka. Nad tarczą wyrzeźbiłem miecz, symbol sprawiedliwości, oraz wieniec, obejmujący dwie gałązki: laurową i palmową. Jak wiesz laur oznacza chwałę, a palma nieśmiertelność.

- A dlaczego tarczę trzymają lwy?
- Lew jest królem zwierząt, to symbol siły i szlachetności.
- Ale dlaczego tutaj oba patrzą na tarczę, jakby strzegły herbu, a na herbach wewnątrz Ratusza lwy mierzą mnie wzrokiem?
- Masz rację, bystry jesteś! Dawniej rzeźbiono lwy tak, żeby groźnym wzrokiem odstraszały widza, teraz zwykle patrzą na tarczę. No, ale na mnie już czas. Rozbierzcie rusztowanie i posprzątajcie.

Majster poszedł, a pomocnicy zabrali się do sprzątania. Tymczasem w Ratuszu kilku rajców omawiało aktualną politykę wobec zagrożeń, których było sporo. Największe niebezpieczeństwo groziło ze strony Prus, które coraz częściej otwarcie zapowiadały zajęcie Gdańska. Jedyną nadzieję pokładano w Rzeczypospolitej. Od czterech lat królem Polski był Stanisław August Poniatowski, dobrze znający sprawy miasta.

- Musimy poprosić, żeby przyjechał - rzekł burmistrz - kiedy zobaczy naszą sytuację, z pewnością coś wymyśli.

Rajcy nie kryli zamiaru zaproszenia króla i wieść o tym szybko rozeszła się po mieście.
- Król przyjedzie i nas uratuje - powtarzali sobie ludzie.

Ulice huczały od zapowiedzi wizyty. Do Eggerta, który odpoczywał po wielomiesięcznej pracy, wpadł zdyszany czeladnik.

- Mistrzu, lew się obrócił!
- Jaki lew?
- Wasz, ten na portalu.
- Co ty pleciesz, przecież to niemożliwe! Kamienna rzeźba nie może się obrócić.
- Chodźcie, zobaczcie sami!
Mistrz pospieszył na ulicę Długą. Już z daleka zobaczył, że coś się zmieniło w jego dziele. Rzeczywiście, lew po lewej stronie herbu, który przedtem skupiał wzrok na tarczy, teraz miał głowę odwróconą w stronę Złotej Bramy. Oba lwy patrzyły w tę samą stronę. Coraz więcej ludzi podchodziło do niezwykłego herbu. Dały się słyszeć głosy krytyki:

- To błąd, jak można było wyrzeźbić taki nieprawidłowy herb!

- Wykonałem jak trzeba - bronił się rzeźbiarz - lew obrócił się sam! Świadkowie wydarzenia potwierdzili słowa mistrza. Ludzie patrzyli w zadziwieniu. Ciszę przerwał stary syndyk:
- To znak. Czekają na przyjazd naszego króla.

Król zawiódł nadzieje gdańszczan. Mimo bliskich związków łączących go z miastem, nigdy go już nie odwiedził. Ale lwy z gdańskiego Ratusza nadal patrzą w stronę głównych bram miasta.

Ratusz Głównego Miasta, Gdańsk, ul. Długa 46/47 - jest tutaj

Źródło: Andrzej Januszajtis "Legendy dawanego Gdańska"

Więcej legend - patrz tutaj

Galeria
Udostępnij
Nasi partnerzy
OP Partner
OP Partner
OP Partner
OP Partner
OP Partner
OP Partner
OP Partner
OP Partner